niedziela, 29 kwietnia 2012

#37 Marchwiana pokusa





Historia dzisiejszego śniadania jest taka: miałam marchewkę :) I koniecznie chciałam zjeść ją właśnie dzisiaj i akurat na śniadanie. Miała być halava, miał być pudding, potem risotto, a nawet trufle (tak i to wszystko z jednej marchewki). Ostatecznie obliczywszy ile mam czasu, a przede wszystkim po dokładnych oględzinach kuchennych szafek, zdecydowałam się na tzw. raw carrot cake, czyli najprościej błyskawiczne ciasto marchewkowe bez pieczenia. Fantastyczny pomysł, szczególnie w połączeniu z kremowym orzechowym frostingiem, na który tym razem jednak nie miałam czasu i zastąpiłam go kokosowym puree ryżowym





'Raw carrot cake'
Ciast(k)o marchewkowe bez pieczenia 


Ciasto:
1 duża marchew lub 2 mniejsze
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego (np. w młynku do kawy)
garść żurawin (lub rodzynek, daktyli)
1 łyżka wiórków kokosowych
garść migdałów (lub innych orzechów, np. laskowych)
szczypta kardamonu
0,5 łyżeczki cynamonu
1 łyżka soku z cytryny


Startą na średnich oczkach marchew umieszczamy razem z pozostałymi składnikami w misce lub pojemniku blendera. Miksujemy aż powstanie plastyczne dość gęste puree. Przekładamy je do ramekina lub innego pojemniczka (silikonowe pojemniczki na muffiny też są dobrym pomysłem).


Kokosowe puree ryżowe:
0,5 szkl. wody + mleka kokosowego
0,5 szkl. płatków ryżowych (u mnie błyskawiczne)
1 łyżeczka wiórków kokosowych
cukier wanilinowy
1 łyżeczka cukru brązowego


W garnuszku zagotowujemy wodę z mlekiem kokosowym, dosładzamy wedle uznania, dodajemy płatki ryżowe i wiórki kokosowe. Gotujemy do miękkości na małym ogniu (w przypadku płatków błyskawicznych zajmuje to około 2 minut). Tak uzyskaną masą uzupełniamy formę z ciastem marchewkowym. Chłodzimy. Ostrożnie przekładamy na talerz, dekorujemy.


// inspiracja: zomtbakes.blogspot.com

sobota, 28 kwietnia 2012

#36 Pancakes nietypowo 'wypchane' :)

Sobota - dzień placków i innych przyjemności. Uff, uff, na szczęście można cieszyć się pysznymi 'smażeniakami' nawet bez mleka, a nawet mąki. I nadal są pyszne! Przepis na te pancakesy wypatrzony na tej stronie. Dla mnie był to eksperyment, odrobinę powątpiewałam w jego powodzenie. Na początek postanowiłam zrobić wszystko tak, jak w przepisie przykazano, a ewentualne modyfikacje układać w głowie na przyszłość (już teraz wiem, że następnym razem uprażę kaszę przed mieleniem i 'wypcham' je np. jagodami). 
Zapraszam do plackarni na pyszne jaglane pancakes polane miodem!


Pancakes jaglane 'nocne' (bezglutenowe)


na 15 malutkich sztuk:
0,5 szkl. kaszy jaglanej
0,5 szkl. ryżu brązowego
2 łyżki soku z cytryny
0,5 szkl. wody
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżka oleju/oliwy

Wszystkie składniki łączymy i miksujemy blenderem przez ok 3 minuty. Jeżeli nie mamy blendera, możemy zmielić ziarna na mąkę (np. w młynku do kawy), a następnie wymieszać wszystko łyżką. Tak uzyskaną mieszankę pozostawiamy na noc do namoknięcia. 
Rano dodajemy pozostałe składniki:


1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli


i miksujemy przez minutę do uzyskania jednolitej masy*. Smażymy na natłuszczonej (jednorazowo) patelni z obu stron.

* konsystencja dość rzadka (jak na naleśniki), mimo to placuszki rosną i łatwo się je przewraca.

piątek, 27 kwietnia 2012

#35 Parfait - Perfect!

Z nieznanych mi do końca przyczyn jestem w stanie wojny z moim aparatem fotograficznym. Jest zupełnie nieposłuszny. To zapewne odwet za to, że wcześniej porzuciłam go na rzecz starszego modelu, który kurzył się w domu rodziców. Zanim udaje mi się z nim uporać, moje śniadania są już zimne, dlatego dzisiaj go przechytrzyłam i zrobiłam parfait. Bardzo lubię takie połączenie smaków - kwaśny grejpfrut, lekko słodkawa śmietanka kokosowa i niezastąpiona jaglanka (w której ja nigdy nie wyczuwam goryczy). Nie przepadam za cukrem, a tutaj jest on w minimalnych ilościach i w zasadzie nawet do kaszy można go nie dodawać. Jest to prosty przepis, ale w prostocie siła :) Pycha!




Parfait jaglane z grejpfrutem

Składniki na 1 porcję:
0,5 szkl. kaszy jaglanej
1,5 szkl. wody
łyżeczka cukru
cukier wanilinowy
szczypta soli
1 grejpfrut
1/3 puszki mleka kokosowego
popping amarantusowy

Mleko kokosowe wkładamy na kilka godzin do lodówki (np. na noc)*. Kaszę jaglaną płuczemy w wodzie (jeżeli ktoś jest wrażliwy na gorycz jaglanki, polecam przelać wrzątkiem lub uprażyć suche ziarna na patelni). W garnuszku należy zagotować wodę z solą i cukrami, dodać kaszę i pod przykryciem gotować na małym ogniu ok. 15-20 minut. Najlepiej zrobić to dzień wcześniej, aby kasza zdążyła ostygnąć. Rano pozostaje nam tylko obrać grejpfruta, podzielić go na cząstki, a każdą z nich pozbawić błonki. Układamy naprzemiennie w pucharku lub wysokiej szklance: jaglanka - grejpfrut - śmietanka**. Posypujemy poppingiem. Smacznego! :)


* nie zawsze jest to potrzebne. Jeżeli mleko kokosowe ma bardzo wysoką zawartość 'kokosa w kokosie', to możemy być pewni, że śmietanka odzieli się już w temperaturze pokojowej (moje dla przykładu ma 82% miąższu kokosowego). 


** dla amatorów puszystości i bitej śmietany: śmietankę kokosową możemy ubić z cukrem pudrem na pianę :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

#34 Odrobina lodowej egzotyki

500 km dalej, inna kuchnia, mniej sprzętów (olaboga, nie mam piekarnika!), ale jedno jest niezmienione - idzie wiosna :) Dlatego zaszalałam, kupiłam owoc mango i zrobiłam lody. Były dobre na śniadanie, jeszcze lepsze na 'poobiad' i została mi jeszcze odrobina na... specjalną okazję (która na pewno się nadarzy). Oto lody, lody nietypowe, lody pysznie owocowe!


* jak dobrać się do mango? Istnieje kilka 'szkół'. Ja robię to tak: ustawiam owoc w pionie i kroję wzdłuż w 1/3 szerokości (tak żeby ominąć pestkę). To samo robię z drugim 'boczkiem'. Mam teraz trzy kawałki. Boczki traktuję tak: nacinam w kratkę i wyciągam ze skórki łyżeczką. A środkową część pozbawiam pestki przy użyciu noża. Dzięki tej metodzie minimalizuję straty w soku (o tyle o ile). 


Jest jeszcze drugie ważne pytanie: jak kupić dobre mango? To jest nie lada sztuka, co do której ja stosuję zasadę "na zamknięte oczy". Metoda oczywiście zawodna :D, niektóre owoce musiałam wyrzucać, bo ich smak przyprawiał mnie o mdłości. Ale dzisiejsze mango było udane, ole!





Kraków budzi się wiosennie. Mój telefon nie mógł tego przegapić :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

#33 Pilaw. na śniadanie, na obiad? oj tam!

Tesco ma zabawne spoty reklamowe, a teraz ma również Makłowicza. Robiąc ostatnio zakupy w tym przybytku konsumpcjonizmu, wpadłam na Jego papierową postać promującą tescowe produkty. Oczywiście drogą wiodącą wprost do żołądka. Jeden z przepisów postanowiłam uskutecznić (z małymi zmianami). Na śniadanie pycha! :)



Cynamonowy pilaw z suszonymi morelami, migdałami i szpinakiem


Składniki na 2 porcje:
1 saszetka ryżu basmati (100 g)
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
1 cebula
cynamon
70 g suszonych moreli
0,5 litra bulionu warzywnego*
garść migdałów
2 garści świeżego szpinaku baby
1 łyżeczka startej skórki z pomarańczy
sól, pieprz


W rondlu rozgrzewamy masło z oliwą, dodajemy drobno posiekaną cebulę i  cynamon. Należy ją zeszkli, ale nie dopuścić do zarumienienia. Wsypujemy ryż i mieszając, smażymy do momentu, gdy stanie się szklisty. Wlewamy bulion, dodajemy pokrojone na trzy części morele oraz skórkę pomarańczową. Całość zagotowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy aż płyn zostanie wchłonięty, a ryż stanie się miękki. Do przygotowanego ryżu dodajemy umyte i odsączone liście szpinaku oraz uprażone na patelni pokrojone migdały. Doprawiamy do smaku, mieszamy. 


* kostkowego bulionu warzywnego nienawidzę nienawiścią dożywotnią, a że nie miałam akurat domowego, a i czasu brakowało na jego produkcję, to użyłam wody z prostym zestawem przypraw, tj. sól, pieprz, odrobina cukru, pietruszka


//źródło: Smak łowi Makłowicz

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

#32 Sałatka ze szpinakiem pod żurawinowym dressingiem

Nie mogłam się zdecydować: na słodko, czy wytrawnie. Poniżej wynik tego dylematu :) To połączenie wszystkiego, co bardzo lubię: szpinak, żurawina, migdały, młoda cebulka. I jajo, jajo na miękko, gdy żółtko wypływa na zewnątrz. Nieskomplikowany dobór składników, a te kolory! 



Sałatka ze szpinakiem, jajkiem, prażonymi migdałami i dressingiem żurawinowym

Na jedną porcję:
szpinak baby
2 jajka
cebula dymka
garść płatków migdałowych

Dressing:
1 łyżka dżemu żurawinowego
1 łyżeczka miodu płynnego
1 łyżka oliwy
sól, pieprz

Szpinak umyć i rozłożyć na dużym talerzu. Dymkę pokroić na krążki. Jaja umieścić w rondelku z wodą, wstawić na ogień i gotować do miękkości (ok 1 minuty od momentu wrzenia). Obrać jaja ze skorupki, delikatnie przekroić na pół i razem z dymką ułożyć na szpinaku. Na małej patelni uprażyć płatki migdałów. Przygotować dressing - wymieszać składniki, przyprawić. Dressingiem dekorujemy sałatkę. Smacznego!



niedziela, 22 kwietnia 2012

#31 Elegancka prostota - idealne niedzielne śniadanie

Od kilku dni miałam wątróbkowe myśli, a jako wierna fanka tego przysmaku nie mogłam na myślach poprzestać. Postanowiłam wyczarować śniadaniową pastę o wdzięcznej nazwie parfait. Widziałam wiele ciekawych przepisów, z dodatkiem szałwii, nasion granatu, rodzynkami, z dodatkiem alkoholu, ze sklarowanym masłem na wierzchu. Ale marzyła mi się zwyczajna i prosta w składzie pasta, chciałam nacieszyć się smakiem wątróbki w jak najczystszej postaci. I oto moje Parfait z kurzych wątróbek. 
Idealne niedzielne śniadanie: pieczywo smarowane parfait, szpinak baby, sałata lodowa, rzeżucha, herbata miętowa z czarnym bzem i nasionami lnu


Parfait z kurzych wątróbek


Składniki na słoiczek:
1 cebula
2 ząbki czosnku
300 g wątróbek drobiowych
4 łyżki masła
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
sól, pieprz

Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki masła i smażymy na złoto drobno pokrojoną cebulę oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Zdejmujemy z patelni do miski (aby się nie spaliła podczas przyrządzania wątróbki). Wątróbkę myjemy, osuszamy na papierowym ręczniku i smażymy na pozostałej części masła. Ważne żeby nie trzymać jej za długo na ogniu, mięso powinno być brązowe na wierzchu, a różowe w środku (nakłuwając widelcem sprawdzamy, czy nie wypłynie krew). Przekładamy do cebuli, dodajemy natkę, sól, pieprz i całość traktujemy blenderem aż do uzyskania gładkiej masy. Parfait przekładamy do mieseczki, kokilki lub słoiczka, chłodzimy w lodówce co najmniej godzinę. Podawać najlepiej ze świeżym domowym pieczywem :)

sobota, 21 kwietnia 2012

#30 Ekspresowe biszkopty z mikrofali na raz

Wyszło zupełnie nie to, co wyjść miało. Czasem tak bywa :) 
Kilka dni temu w moje ręce wpadły stare książki kucharskie mojej mamy. Wśród nich jedna z pierwszych, która traktowała o potrawach z mikrofali (jeszcze pamiętam ten szał na mikrofale, w czasie gdy zaczęły pojawiać się na naszym rynku). Spodobał mi się przepis na budyń orzechowy. A ponieważ orzechy w moim przypadku to nienajlepszy pomysł, stanęło na budyniu migdałowym. I oto efekt :) Nie budyń, a ciastko-biszkopcik. I przyznam, że ani trochę nie czuję się rozczarowana, bo teraz za każdym razem, gdy będę miała ochotę na szybkie ciastowe małe co nieco, wystarczy 1 jajo, mikrofala, 5 minut, i siuuup, zachcianka zaspokojona!

Migdałowe biszkopty 'one bite' przekładane konfiturą

Migdałowe biszkopty 'one bite' z mikrofali
(bezmleczne/bezglutenowe)


Składniki na 2 kokilki:
1 jajo
1 łyżka wody
3 łyżki mielonych migdałów
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki cukru trzcinowego
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
wanilia


Oddzielamy białko od żółtka. Białko ucieramy na pianę, nadal miksując dodajemy porcjami jedną łyżkę cukru. W drugiej misce miksujemy żółtka z pozostałą częścią cukru. Następnie dodajemy do żółtek wodę, mąkę, migdały. Na koniec dodajemy pianę i delikatnie mieszamy całość łyżką. Przekładamy do kokilek (uwaga: podwoi objętość) i wstawiamy do mikrofalówki na 5 minut (chociaż wydaje mi się, że przy nowocześniejszych mikrofalach 4 minuty wystarczą).


//aaa, jeszcze słów kilka o właściwościach owych biszkopcików. w konsystencji i wilgotności bliżej im do małych sklepowych biscuitsów niż do takiego tortowego dorodnego placka//

piątek, 20 kwietnia 2012

#29 Puchar-Motywator

Pucharek prażonych na miodzie migdałów z musem jabłkowym doprawionym cynamonem, dopełnieniem pokruszone bezy

A więc owszem, czasem ciężko jest wstać.

czwartek, 19 kwietnia 2012

#28 Gruszkowe niebo

Kokosowy ryżowy pudding z gruszką w syropie 

To taka nagroda za wczorajsze wybiegane 10 kilometrów w całkiem niezłym czasie (moje pierwsze zresztą).  Generalnie bardzo nie lubię cukru, a kiedyś nie przepadałam również za gruszkami (przez wiele lat wzbraniałam się przed jakimkolwiek kontaktem smakowym z nimi w roli głównej). Co do cukru, to chyba się nim po prostu przejadłam - był taki czas, że kawę rozpuszczalną słodziłam 6 łyżeczkami (sic!). Teraz używam go tylko w sytuacjach kryzysowych :) 
I uwaga, tak, ten pudding jest pyszny, a gruszki jeszcze lepsze! :)


Kokosowy ryżowy pudding z gruszką w syropie
(na jedną porcję)

pudding:
0,5 szkl. ryżu arborio
1 szkl. wody
0,5 szkl. mleka kokosowego
cukier
szczypta soli

syrop:
1 szkl. wody
5 łyżek cukru trzcinowego
1 łyżeczka cynamonu
+ gruszka

Gruszkę obieramy, dzielimy na pół, usuwamy gniazdo nasienne. W rondelku na tyle dużym, aby pomieścił dwie połówki gruszki, zagotowujemy wodę z cukrem i cynamonem, zmniejszamy ogień i umieszczamy w syropie kawałki gruszki. Gotujemy pod przykryciem 10-15 minut do miękkości (w zależności od dojrzałości owocu). Po tym czasie gruszkę przekładamy na talerzyk, a syrop gotujemy nadal na większym ogniu redukując jego ilość (stanie się gęstszy, ciemniejszy i będzie miał niesamowity aromat).

W tym czasie ryż z wodą, wodą, mlekiem kokosowym cukrem doprowadzamy do wrzenia, a następnie redukujemy ogień i gotujemy dalej ok 25 minut. Od czasu do czasu mieszamy. Uzyska on jedwabistą konsystencję, a cały płyn zostanie wchłonięty.

Ryż podawać na gorąco z gruszką na wierzchu, polany syropem. 
Smacznego! :)





środa, 18 kwietnia 2012

#27 Fabryka Krabów, zapraszam! :)

Rogale drożdżowe z powidłami śliwkowymi (czyli śniadanie nie moje, ale podobno pyszne!), piękne te kraby!

Moje śniadanie:
Kasza gryczana + płatki gryczane z masłem kokosowym, zmielonym lnem i śliwkami


/i pomyśleć, że kiedyś kaszę gryczaną dostawaliśmy z bratem na obiad w ramach kary za złe sprawowanie :) 


Rogale, ach rogale. Jedyne rekomendacje to te siostrzane. Ale ona uwielbia takie połączenia - puszyste plus pełne powideł. Ostatnio niemal co drugi dzień piekę coś drożdżowego, głównie bułki i chleby, czasem chałkę, więc te rogale zrobiłam całkowicie na wyczucie. I wiecie co? Wyszły ekstremalnie delikatne, puszyste i... ładne (nawet pomimo braku glazury z jaja, bo zawsze mi szkoda rozbijać jajówkę dla kilku maźnięć). 
Aaa, dla amatorów maślanych smaków, polecam powidła zastąpić roztopionym masłem. Dzięki temu uzyskamy słodkie bułki śniadaniowe, do dżemów i twarożków.



Drożdżowe rogale 'Kraby'

Składniki na 10 sztuk:
550 g mąki pszennej (ok. 3,5 szkl.) + do podsypywania
1 jajo
2 łyżki cukru
70 g roztopionego masła
2 łyżki śmietany 18%
1 łyżka soku z cytryny
szczypta soli
20 g świeżych drożdży
1 szkl. letniego mleka

Rozpoczynamy od przygotowania zaczynu: W kubku mieszam drożdże, łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i 0,5 szkl. letniego (nie gorącego!) mleka. Zostawiamy na około 10 minut. 

Ciasto: Resztę mąki* łączymy z roztopionym masłem (uwaga, nie może być za gorące), sokiem z cytryny, roztrzepanym jajem, pozostałym cukrem i mlekiem, solą, śmietaną oraz wyrośniętym zaczynem drożdżowym. Wyrabiamy ok 10 minut. Odstawiam na 1-1,5 godziny do wyrośnięcia (w misce wysmarowanej tłuszczem) w ciepłym miejscu, zazwyczaj w okolicach kaloryfera (w okresie pogrzewczym stawiam na misce z gorącą wodą). 

Po tym czasie ciasto podwoi swoją objętość. Dzielę je na 10 części, formuję z nich kulki. Każdą rozwałkowuję na kształt owalu, smaruję powidłami (lub roztopionym letnim masłem) i zawijam krótszym bokiem. Końce łączymy na kształt rogalika. Układam je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i ponownie odstawiam do wyrośnięcia na około 30-40 minut. Przed pieczeniem można posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać makiem lub sezamem (ja smaruję mlekiem). Piec około 20-25 minut w temp. 200ºC (lub termoobieg 180ºC). 

* aby ułatwić sobie zadanie, nigdy nie wrzucam całej mąki od razu, zostawiam około pół szkl. mąki na podsypywanie. Pozwala mi to kontrolować konsystencję ciasta (unikam efektu twardej kluchy) i skraca czas wymagany na wyrabianie ciasta. 


wtorek, 17 kwietnia 2012

#26 Muffiny ananasowe (bezglutenowe)

 Muffiny ananasowe, winogrona, herbata pokrzywa z pigwą


Na święta ktoś z rodziny zaszalał i kupił ananasa. U nas to rzadkość, nikt jakoś specjalnie za tym owocem nie przepada. Mnie jakoś nie odpowiada jego konsystencja, te włókna i generalnie ni to słodkie, ni kwaśne. Ale jest jedno takie miejsce na świecie, gdzie ananas szczerze mi smakował. Te, które jadłam w Kambodży są słodkie, soczyste i ananasowe jak nigdzie. Tęsknię za tym smakiem...




Bezglutenowe muffiny ananasowe 
(5 większych muffin)


1 szkl. mieszanki mąk bezglutenowych
3 łyżki cukru 
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki sody
szczypta soli
1 łyżka majonezu
1/5 szkl. wody
1 łyżka oleju/oliwy
wanilia
cząstki ananasa


Mokre (czyli majonez, wodę, olej) mieszamy w małej miseczce, a następnie dodajemy do wcześniej połączonych składników suchych (tylko do połączenia składników). Na koniec wrzucamy ananasa pokrojonego w kostkę. Masę przekładamy do formy na muffiny*. Na wierzchu posypać migdałami (lub orzechami). Pieczemy do zarumienia w temp. 180 stopni (mój piekarnik podołał temu zadaniu w około 20 minut). 


* foremki na muffiny można szybko wykonać samemu, to naprawdę proste! tutaj instrukcja.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

#25 Jaglanka porridge

Jaglanka korzenna z gruszką i maślanym combo żurawinowo-migdałowym, całość posypana siemieniem

   
Jaglana zdecydowanie nigdy mi się nie znudzi!

Swoją drogą zastanawia mnie dlaczego u nas porridge kojarzona jest tylko w owsianką (i tak tłumaczymy). Niby ryżowa 'zapacianka' ma swój odpowiednik w puddingu, ale co z taką jaglaną albo gryką? Po angielsku mamy millet porridge, buckwheat porridge albo quinoa porridge. A u nas, że co proszę, jaglana owsianka, gryczana owsianka? :D Muszę to przemyśleć!















niedziela, 15 kwietnia 2012

#24 17cm słonecznej radości

 Biszkoptowy omlet 'nadziany' wiórkami kokosowymi i żurawiną 





Ponuro, brrrr... Dobrze, że wczoraj biegałam. Bo dziś jest naprawdę paskudnie i nie sądzę, żeby do wieczora miało się coś zmienić. Na ocieplenie biszkoptowy omlet i pyszna kawa (jedyna właściwa, moja ulubiona :D). Omlet chyba bardzo starał się dobrze wypaść, bo wyskoczył z patelni żółciutki (hehe, niczego nie dosypałam!).


Od kilku dni jestem zła na swoje śniadania. Zjadłabym twarożek, wypiła mleko, wbiła łyżkę w kaszę manną i wymieszała wszystko z jogurtem. No cóż, wracamy do rzeczywistości :) 






W czym tkwi tajemnica puszystych omletów? 
Po pierwsze, jeśli robimy go z dwóch jaj, to patelnia nie może być za duża (to raczej oczywista oczywistość :D), moja ma 17 cm średnicy. 
Po drugie, metoda wykonania. Ja robię dokładnie tak, jak zwyczajny biszkopt i nigdy mnie ten sposób nie zawiódł. Oddzielam żółtka od białek. Białka miksuję na pianę, a dla jej usztywnienia dodaję partiami cukier, potem po jednym żółtku. A mąki delikatnie, naprawdę delikatnie dodaję mieszając łyżką.

I dobra wiadomość dla bezglutenowców: omlet na bazie mąk ryżowej i ziemniaczanej również jest wyśmienity, przetestowałam :) 

sobota, 14 kwietnia 2012

#23 Pierzyna. Smoothie herbaciane.

 
Brzoskwinie pod kokosowo-lnianą pierzyną (zwane crumble) oraz herbaciany smoothie (brzoskwinie + zielona herbata + imbir)


Jakoś ciężko na duszy. W założeniu śniadanie ma poprawiać mi humor, ale nie tym razem. Chyba za dużo cukru mi się sypnęło. 
Ciekawy pomysł na koktajl, kto lubi zieloną herbatę, będzie wniebowzięty. Ja wykorzystałam herbatę genmaicha z prażonym ryżem (za herbatami w ogólności nie przepadam, ale ta jedna trafiła w mój dziwaczny gust). 
Wracam do pracy. Pffff, niech ktoś trzyma kciuki za powrót dobrego nastroju.

piątek, 13 kwietnia 2012

#22 Placuszki ryżowo-limonkowe

Placuszki ryżowo-limonkowe z miodem 

Magia! Bardzo lubię ryż w plackach. A z limonką są jeszcze lepsze. Początkowo placki miały być cytrynowe, ale okazało się, że po świętach jakimś cudem jedna sztuka się zachowała. Szczerze polecam! Szczególnie na tę pogodę (wiosna jest w tym roku bardzo nieśmiała :]).



czwartek, 12 kwietnia 2012

#21 Pudding gryczano-jagodowy

 Pudding gryczano-jagodowy z 'podniebienioumilaczami', czyli bezami :)

Muszę przyznać, że do tej pory nigdy nie zrobiłam puddingu ryżowego i w zasadzie nie wiem, jaka jest tego przyczyna. Wprawdzie jego wykonanie zajmuje odrobinę więcej czasu, ale leniwa nie jestem. Ryż uwielbiam. Wszelkie delikatne puddingowo-budyniowe smaki wprost ubóstwiam. Więc w czym problem? Jak już to odkryję, to dam znać. A tymczasem postanowiłam 'rozgotować kaszę' :D Ten pudding stał się moim aktualnym faworytem (dzięki Bogu mam jeszcze paczkę jagód w czeluściach zamrażarki). I nie sądziłam, że mimo braku mleka będzie mnie aż tak satysfakcjonował. Ave gryka, ave jagody!



środa, 11 kwietnia 2012

#20 Ryżowy kociołek

Płatki ryżowe na mleku kokosowym, konfitura żurawinowa, żurawina suszona, płatki migdałów


Dzień w urzędowej kolejce. Stąd kocioł ryżowy na otarcie łez. Fighting!

wtorek, 10 kwietnia 2012

#19 KokoGryki ^_^

Naleśniki kokosowo-gryczane z konfiturą jagodową i mirabelkową (ta druga bardziej pasowała :) oraz karmelizowana śliwka

Po świętach wracam do moich ulubionych połączeń, czyli wszelakie crepesy, placuszki, puddingi, jaglankowe miski mocy, gryczane dziwności. I chyba długo nie zatęsknię za kremowym ciastem (chociaż mogę się mylić). 
Nie wiem, czy jest sens wrzucać szczegółowy przepis na te naleśniki, bo zasada jak przy każdych innych, tylko wybór składników inny, tj.:

woda kokosowa (pozostałość po oddzieleniu śmietanki z mleczka kokosowego) 
mąka gryczana (zmielona w młynku do kawy)
tzw. flaxseed meal, czyli zmielone siemię lniane
jajo
+
dodatki typu sól, cukier (co kto sobie wymarzy)
=
PYSZNOŚCI :)

Polecam! Kolejny raz gryka nie zawiodła.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

#18 Rolada kokosowo-brzoskwiniowa (bezglutenowa, bezmleczna)

Rolada brzoskwiniowo-kokosowa

W temacie słodkości. Kombinowałam długo i intensywnie jak zadowolić domowników, ale upiec również coś dla siebie. Oprócz więc tortu Marcello, sernika waniliowego z konfiturą pomarańczową, mazurka bakaliowego, wafli kakaowych, ta oto rolada zagościła na naszym stole (i w moim żołądku). Nauczyłam się dwóch rzeczy: biszkopt da się zrobić z mąką ryżową oraz bita śmietana ze śmietanki kokosowej jest nawet lepsza od zwykłej. I tak oto kolejny raz przekonujemy się, że bezglutenowe ciasto bez dodatku nabiału w niczym nie ustępuje swoim braciom-tradycyjnym-wypiekom :)

 Ach, co do technicznych kwestii. Moje mleczko kokosowe miało 82% kokosa w składzie, więc już w temp. pokojowej było twarde jak masełko. Bita śmietana ubiła się bez problemów i w związku z tym następnym razem zrezygnuję ze śmietan-fix'a. Co do trwałości. Nawet na trzeci dzień wspaniale się trzymała. Smak brzoskwiń wydawał mi się zbyt mało wyrazisty w połączeniu ze smakiem kokosa. Dlatego proponuję jagody, borówkę, może maliny?

czwartek, 5 kwietnia 2012

#17 'One Minute' Muffin, o rany!

 '1 minute' Muffin marchwiowy z konfiturą jagodową i żurawiną 
(drugi z konfiturą mirabelkową)


A w zasadzie 2-minutowy :) Bo tyle "piekłam". Najdłużej w całym procesie trwało obieranie i tarcie marchewki. Ej, ale serio, to jest niesamowite, nie miałam dużo czasu na przygotowanie śniadania, a to jest pyszne. Jeśli miałabym wskazać na główne zalety: szybkie, delikatne, wbrew pozorom ma smak (i to niezły), bezglutenowe, lekkie i dietetyczne (ani grama tłuszczu!) i posiada coś, za czym ostatnio szaleję (ach, to siemię!). 
Inspirowałam się przepisem Katie, ale wprowadziłam niewielkie zmiany. 
 

środa, 4 kwietnia 2012

#16 Migdałowo-różane naleśniki, do usług!

 Naleśniki migdałowo-różane, wiśnie w syropie, cząstki pomarańczy

Kolejne śniadanie na słodko :) Migdały smacznie chrupią, a róża dodaje delikatności. Następne naleśniki zrobię kokosowe, kolejne kawowe, a potem na bazie jagód, a potem.... hmmm, jakieś pomysły? Szkoda, że czekoladowe i orzechowe odpadają.



wtorek, 3 kwietnia 2012

#15 karmel + budyń = ♥

 Domowy budyń karmelowy z bezami :)


Od zawsze uznawałam wyższość budyniu nad kisielem :) I nawet zakaz picia mleka nie powstrzyma mnie przed jego konsumpcją. Zresztą, to jest najlepsze panaceum na smutki i chandrę, a budyniowy kożuszek to bajka. Czasem, jak jestem zorientowana na maksimum budyniowej przyjemności, zamiast do miseczki, wlewam go do płaskiego talerza, taka jestem sprytna :] A Wy, wolicie budyń, czy kisiel, waniliowy czy czekoladowy? Budyniowe buziaki! :*




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...