Porozmawiajmy o Puto. Można je pokochać lub znienawidzić. Mój żołądek (i serce) zostało bezapelacyjnie zdobyte, a do sfotografowania została mi zaledwie jedna sztuka. Ach, rozpędziłam się, a co to Puto? :D Ykhm, ykhm, przenieśmy się na Filipiny... albo lepiej otwórzmy skrawek filipińskiego nieba wprost nad naszą kuchnią. Puto to nic innego jak parowane ciasto ryżowe, bardzo delikatne, o nieskomplikowanym doborze składników. Parowane nie tylko na słodko, ale również z serem czy jajkiem na wierzchu. Często zabarwiane, chociaż dla mnie ich naturalny kremowy kolor jest bardzo przyjemny. Przestudiowałam kilka przepisów i ostatecznie wybrałam ten bezjajeczny, na bazie mleka kokosowego. Pierwsze Puto za płoty, a kolejne już w planach.
Puto
czyli parowane ciasto ryżowe z Filipin
(wersja wegańska)
/inspiracja: The Veggielogues
(na 8-10 sztuk)
1 szkl. mąki ryżowej (można zmielić ryż)
1 szkl. mleka kokosowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 szkl. cukru
szczypta soli
Wszystkie suche składniki łączymy, następnie dodajemy mleko kokosowe i mieszamy do uzyskania kremowej konsystencji. Uzyskaną masą wypełniamy formy na muffiny (najlepiej silikonowe, żeby nie uszkodzić parowaru) lub ramekiny do 2/3 wysokości. Wierzch każdej muffiny można ozdobić owocami lub bakaliami (u mnie żurawina). Parujemy około 30 minut, upewniając się, że w parowarze nie zabraknie wody. Ciasto jest gotowe, gdy włożony weń patyczek (np wykałaczka), po wyjęciu będzie czysty.
Wygląda przeuroczo *_*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńBrzmi niesamowicie smacznie :) Na pewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńi daj znać, czy smakowało :)
UsuńWygląda cudownie i widzę, że jest do wykonania, co w moim przypadku ma priorytetową rolę;)
OdpowiedzUsuńoj tak, jest proste :) o ile ma się parowar :D
UsuńBardzo ciekawy przepis! Dotychczas piekłam włoskie ciasto ryżowe i jestem w nim zakochana, wersja filipińska też przypadłaby mi na pewno do gustu :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
piekłam włoskie ryżowe (z dodatkiem jaglanki), bardzo mi smakowało :) a ta wersja jest zupełnie inna, bo tutaj ryż jest zupełnie zmielony.
UsuńNo to zapędziłąś mnie do kuchni. Dzięki, super wyglądają te ciasteczka ;]
OdpowiedzUsuńwygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńna początku myślałam, że to sernikowe babeczki ;)
takie jasne, bo z parowaru :)
UsuńCzy parowanie można zastąpic pieczeniem w tradycyjnym piekarniku?
OdpowiedzUsuńJasne, ale trzeba skrócić czas pieczenia. Nie będą już takie "blade" :) Nie mam piekarnika, a chętnie bym przetestowała.
UsuńOczywiście zrobiłam, smakują super. Powróce jeszcze do nich na pewno ;]
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę :) dzięki!
Usuńwygląda jak chmurka :)
OdpowiedzUsuńno i to jest przepis dla mnie - brak piekarnika wynagradzam sobie takimi parowanymi "wypiekami", a szukałam jakiejś odmiany. Dziękuję za inspirację, poszukam mąki ryżowej, bo zmielić nie mam jak ryżu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
p.s. widzę że masz więcej przepisów z parowaru, już pędzę je zlustrować.