Historia dzisiejszego śniadania jest taka: miałam marchewkę :) I koniecznie chciałam zjeść ją właśnie dzisiaj i akurat na śniadanie. Miała być halava, miał być pudding, potem risotto, a nawet trufle (tak i to wszystko z jednej marchewki). Ostatecznie obliczywszy ile mam czasu, a przede wszystkim po dokładnych oględzinach kuchennych szafek, zdecydowałam się na tzw. raw carrot cake, czyli najprościej błyskawiczne ciasto marchewkowe bez pieczenia. Fantastyczny pomysł, szczególnie w połączeniu z kremowym orzechowym frostingiem, na który tym razem jednak nie miałam czasu i zastąpiłam go kokosowym puree ryżowym.

'Raw carrot cake'
Ciast(k)o marchewkowe bez pieczenia
Ciasto:
1 duża marchew lub 2 mniejsze
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego (np. w młynku do kawy)
garść żurawin (lub rodzynek, daktyli)
1 łyżka wiórków kokosowych
garść migdałów (lub innych orzechów, np. laskowych)
szczypta kardamonu
0,5 łyżeczki cynamonu
1 łyżka soku z cytryny
Startą na średnich oczkach marchew umieszczamy razem z pozostałymi składnikami w misce lub pojemniku blendera. Miksujemy aż powstanie plastyczne dość gęste puree. Przekładamy je do ramekina lub innego pojemniczka (silikonowe pojemniczki na muffiny też są dobrym pomysłem).
Kokosowe puree ryżowe:
0,5 szkl. wody + mleka kokosowego
0,5 szkl. płatków ryżowych (u mnie błyskawiczne)
1 łyżeczka wiórków kokosowych
cukier wanilinowy
1 łyżeczka cukru brązowego
W garnuszku zagotowujemy wodę z mlekiem kokosowym, dosładzamy wedle uznania, dodajemy płatki ryżowe i wiórki kokosowe. Gotujemy do miękkości na małym ogniu (w przypadku płatków błyskawicznych zajmuje to około 2 minut). Tak uzyskaną masą uzupełniamy formę z ciastem marchewkowym. Chłodzimy. Ostrożnie przekładamy na talerz, dekorujemy.
// inspiracja: zomtbakes.blogspot.com
// inspiracja: zomtbakes.blogspot.com